Saturday, 5 June 2010

Quantock Hills, Somerset

Another ride took place in lovely Quantocks in Somerset! Not first time we've been there but this was my first single speed time in the Quantocks! Unlike in Marlborough Downs almost all climbs were both steep and looong, going for miles...

My standard setup, combination of 42 x 16 teeth give gear ratio of 2.625:1 which is quite heavy gear. Obviously my muscles were ok, but my knees couldn't cope! At some point i had to get off the bike and walk and even walking was painfull!

Despite all of this we had a great day out. Eating Belly Jabies whilst enjoying wonderfull scenery makes you feel alive! Great thing about Quantocks is open space and it's always windy - that's why i like it so much over there. On a good day you can see Bristol Channel and the other side - Wales...

Another time when we've been there in winter 2009 we met bloke on either 16 or 20 inch wheel scooter! He also had Husky pulling that scooter - great laugh!

Anyway, my left knee isn't very well now and i am seriously concerned about it... more to come soon.




Kolejna wyprawa rowerowa miała miejsce w Quntocks w Somerset. Nie po raz pierwszy tam byliśmy. Po raz pierwszy jednak jechałem jednobiegowcem. W odróżnieniu od Marlborough Downs wszystkie podjazdy były strome i zawsze nieskończenie długie.

Uzywałem mojego standardowego ustawienia 42 na 16 zębów. Taka kombinacja daje ratio 2.625 do 1, a to dość ciężkie przełożenie. Oczywiście moje Mięśnie świetnie dawały sobie radę, ale kolana nie bardzo! W pewnym momencie musiałem zsiąść z roweru i nawet masz był bolesny!

Poza tym wszystkim mieliśmy dobry dzień. Wcinaliśmy Melowe Żisie podziwiając przy tym scenerię. Aż się chce żyć! Uwielbiam Quantock Hills za otwartą przestrzeń, zawsze wieje tam wiatr. W ładny dzień dobrze widać Kanał Bristolski i Walię po drugiej stronie...

Innym razem, kiedy byliśmy tu w zimę 2009 spotkaliśmy gościa na hulajnodze na dużych 16 lub 20 calowych kołach! Ciągnął go pies Husky ;)

No dobra, moje kolano nie za dobrze się czuje i martwi mnie to... wkrótce więcej.

No comments:

Post a Comment