First setting ever was 32 x 18 = gear ratio of 1.777 - very light and well too easy for climbing hills and very spinny on flat land. I was quite pissed-off about this so i quickly decided to put on bigger chainring - next one up was 34 tooth. So new gear ratio was then 1.888. This obviously wasn't enough so i started to use smaller sprockets on back wheel. Following settings were:
34 x 16 = gear ratio of 2.125
34 x 14 = gear ratio of 2.428 - done Penhydd trail !
I sticked to 34 x 14 setup untill X-Mas 2009. Then i realised that my legs were getting thinner!
Didn't like that at all! Soon after i got back from x-mas / new year's holiday i looked into it straight away. I had to make sure that my legs were working hard enough.
Put on 42 tooth chainring and 16 tooth sprocket. This gave me gear ratio of 2.625 : 1 which meant that for every revolution of chainring the back wheel would make 2.625 revolutions. Great on road, especially when using slick tires. Considering hilly terrain here in Wiltshire i was all happy about new setting :) Cycling to / from work has become a challange back again. Sometime in February i discovered new gear ratio - 3:1 - heaviest i've ever tried.
To be honest every now and then i could feel some slight pain in my knees. Obviously i never took any notice of that and i was still going for it... Untill May.
So far in this year i have been to Dartmoor, Marlborough Downs and Quantocks. All three places i 'did' on my "thin zebra" with 2.625:1 gear ratio - never even wanted to try 3:1 offroad!
Evantually on day out in Quantocks i found my knees not to be working quite well. I had to take few days off work. I could hardly walk or drive a car (declutching was painfull). In my left knee i had funny feeling like everythin was loose, falling apart. Like "Small Parts Isolated and Destroyed". Real Hardcore!
Anyway, seen my GP and i am supposed to have an MRI scan (something to do with the radio apparently ;), begin of next month...
They say it could be ligament or an old cartilage job maybe...
I feel pretty good now. Few days off work and three weeks of agony (not cycling at all) helped me to recover a bit and i can even sit on saddle now! I go steady though.
I must admit that i always cycle to work and this is approx. 24 miles every day. That didn't help either...
As far as i am aware the most common single speed setting is 34 x 18. According to wikipedia common 26" off road set up would be 39 x 18 so slightly heavier than what i thought of to start with. Still lot lighter than what i've been using in mountains.
Don't push it to hard Ladies and Gentlemen, unless you're in bed ;)
tbc...
With my Mistress in Dartmoor!
Od prawie roku jeżdżę na jednobiegowcu.
Pierwsza kombinacja, której spróbowałem to 32 x 18 zębów czyli stosunek 1.777 do jednego.
Bardzo lekkie i zdecydowanie zbyt łatwe przełożenie przy podjazdach, a już tym bardziej na płaskim terenie. Irytowało mnie to i szybko zmieniłem zębatkę suportu na większą - 34 zęby. Ratio przełożenia wyniosło 1.888:1. Oczywiście i to mi nie wystarczyło i zacząłem używać co raz mniejszych zębatek w tylnym kole. Próbowałem kolejnych ustawień:
34 x 16 = ratio 2.125:1
34 x 14 = ratio 2.428:1 - na tym przełożeniu 'zrobiłem' trasę Penhydd w Walii.
Trzymałem się tej konfiguracji aż do Świąt Bożego Narodzenia zeszłego roku. Wtedy zorientowałem się, że nogi zaczęły mi szczupleć! Bardzo mi się to nie spodobało! Wkrótce jak tylko wróciłem ze świąteczno - noworocznego urlopu zabrałem się za to. Musiałem sprawić aby nogi zaczęły pracować tak jak powinny.
Przednią zębatkę zmieniłem na 42-zębową a na piaście z powrotem 16-zębową. Zaowocowało to nowym przełożeniem 2.625 do jednego. Znaczy to, że na każdy obrót korby suportu tylne koło wykonuje 2.625 obrotu. Świetna konfiguracja, zwłaszcza przy użyciu gładkich opon. Mając na względzie mocno pagórkowatą rzeźbę terenu w Wiltshire bardzo ucieszyłem się na nowe przełożenie :) Dojazdy do/z pracy na powrót stały się wyzwaniem. Jakiś czas później, w lutym odkryłem nowe przełożenie o stosunku zębatek 3:1 - najcięższe jakiego próbowałem. Przyznam, że od czasu do czasu czułem lekki ból w kolanach. Oczywiście ignorowałem to używałem dalej... Aż do maja.
Jak dotąd w tym roku, byłem w Parku Narodowym Dartmoor, Marlborough Downs i Quantocks. Wszystkie trzy miejsca przemierzyłem na mojej 'zebrze' z ratio 2.625:1. Nawet nie ważyłem sie próbować 3:1 w terenie!
W końcu pewnego dnia w Quantocks okazało się, że kolana nie funkcjonują za dobrze. Zmuszony byłem wziąć kilka dni wolnego od pracy. Nie mogłem chodzić, ani prowadzić samochodu (wysprzęglanie było bolesne). W lewym kolanie miałem dziwne uczucie, jakby wszystko co tam jest było luźne i miało rozpaść się na kawałki. Jak "Small Parts Isolated and Destroyed". Hardcore!
Widziałem się z moim lekarzem rodzinnym i na początku następnego miesiąca mam mieć przeprowadzony skan pod nazwą kodową MRI (podobno coś radiowego ;)
Mówią, że może to być więzadło krzyżowe, może chrząstki...
Teraz czuję się w miarę dobrze. Parę dni wolnego i trzy tygodnie agonii (brak jazdy na rowerze) pomogły mi zregenerować się trochę i nawet siadam już na siodełku! Raczej ostrożnie...
Dodam jeszcze, że do pracy zawsze jeżdżę na rowerze i jest to ok. 24 mile każdego dnia. To z pewnością nie pomogło utrzymać staw w nienagannej kondycji.
Z tego co wiem, najpopularniejszym ustawieniem górskiego jednobiegowca jest 34 na 18 zębów. W wikipedii czytam o konfiguracji 39 x 18 w więc trochę cięższa niż przypuszczałem na początku. W dalszym ciągu jest to przełożenie znacznie lżejsze od mojego, z którym zabierałem się w góry.
Nie tak na opór Panie i Panowie, chyba że pod kołdrą ;)
cdn...
No comments:
Post a Comment