Friday, 2 September 2011

Wow! I really failed this time. Again! And yet another time I promise no more gaps! Nevertheless I reckon I should succeed this time. Mentioning the fact that a lot of things have happened in my life is my way of making an excuse.
Eventually I have gone back to Poland! Whole operation "Come Back" was a great move. It required good planning, timing, serious arrangements etc. blah blah blah...
So I managed to get back home and I'm all happy and that so what's next?

INTERMISSION
Monthy Python Style one

Couple months ago I've been toŚwiętokrzyski National Park. My goal was to climb Łysica, 612m which is just a mountain. Obviously it wasn't an ordinary climb by walking. No no! Most of the way up I rode it on my legendary Single Speed White Zebra. Now also called Nomadic War Machine.
42x16 tooth.

When I got to the top I just laughed! Although the mountain is called Łysica (baldy) its summit is surrounded by trees. I could hardly see anything through them. So I stood on a cairn which was very top of stone run. Than I looked at the cross, took a few photos and flew back down.
Well, ok. Some people who read this and had red my previous posts may wonder how is that possible that I actually did it? (...) After having so much trouble with my knees....
Explanations, technical stuff and more about biking is to follow soon. Honestly!

Łoł! Tym razem naprawdę zawaliłem. Ponownie! I kolejnym razem obiecuję: żadnych więcej przerw w pisaniu! Co więcej uważam, że teraz już mi się uda.
Wzmianka o tym, że mnóstwo rzeczy działo się w moim życiu jest rodzajem wymówki...
W końcu udało mi się wrócić do Polski! Operacja była ogromnym przedsięwzięciem. Wymagała dobrej organizacji, planowania, zgrania itd bla bla bla...
Więc wróciłem do domu, jestem zadowolony i w ogóle, ale co dalej?
INTERMISSION 
Monty Pythonowa przerwa (ktoś pamięta?)
Parę miesięcy temu przejechałem się do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Celem była Łysica - 612m. Oczywiście nie było to zwyczajne podejście pod górę. Ooo Nie! Większość drogi w kierunku szczytu podjechałem na mojej legendarnej Singlespeedowej Zebrze. Teraz również pod nowym imieniem Nomadycznej Machiny Wojennej. 42x16 zębów.
Zaśmiałem się, kiedy zdobyłem szczyt! Pomimo nazwy, szczyt góry porośnięty jest drzewami. Ledwo przez nie widziałem cokolwiek. Stanąłem więc na kopcu kamieni, obejrzałem krzyż, zrobiłem kilka fotek i zleciałem na dół.
No dobra. Ktoś kto to czyta i czytał moje poprzednie posty może się zastanwiać, jak to wszystko możliwe?
(...) Po tylu problemach z kolanami...
Wyjaśnienia, dywagacje techniczne i więcej o samych rowerach wkrótce. Naprawdę!

No comments:

Post a Comment